* Komedia romantyczna: Wyobraź sobie „Kiedy Harry poznał Sally” zmontowany z szybkimi cięciami, skokami i zawrotnymi przejściami, zamieniając kultowe spotkanie w delikatesach w wir niezręcznych przekomarzań i tęsknych spojrzeń.
* Epopeja historyczna: „Braveheart” stał się mieszaniną kiltów, mieczy i namiętnych przemówień, a bitwy przypominały chaotyczny montaż walk na miecze, starć tarcz i epickich ujęć w zwolnionym tempie.
* Thriller science-fiction: „Matrix” stałby się pełną adrenaliny przejażdżką po cyfrowym świecie, w której Neo unikałby kul i skakał między budynkami z niemożliwą prędkością.
* Horror: „Lśnienie” nabrałoby zupełnie nowego poziomu niepokojącej klaustrofobii, gdy nawiedzone korytarze i niesamowita atmosfera hotelu Overlook stałyby się szybko migającym koszmarem.
* Dramat o dojrzewaniu: „Klub śniadaniowy” zamienił się w wir nastoletniego niepokoju, w którym bohaterowie pojawiali się i wychodzili ze scen, a ich emocje rosły w przyspieszonym tempie.
* Kaprys kryminalny: „Ocean's Eleven” stałby się napadem, który zwariował, a skomplikowane plany zespołu rozwiały się w lawinie przebrań, podwójnych krzyżówek i zwrotów akcji w ostatniej chwili.
* Funkcja animowana: „Toy Story” nabierze hiperaktywnej energii, a Woody i Buzz Lightyear wyruszają w szybką przygodę przez pudełko z zabawkami, pokonując z zawrotną szybkością przeszkody, takie jak gry w zbijaka i przyjęcia herbaciane.
Wyobraźcie sobie cały festiwal filmowy poświęcony tak maniakalnie edytowanym filmom. Byłoby to ekscytujące, a jednocześnie wyczerpujące doświadczenie, zacierające granice między gatunkami i pozostawiające widzów zarówno podekscytowanych, jak i oszołomionych.