Kreatywna pisarka Kendra Eash napisała boleśnie trafny artykuł dla Timothy McSweeney's Internet Tendencies, w którym ukazuje, jak wygląda i brzmi większość filmów dotyczących marek i korporacji. Przechodząc na wyższy poziom, witryna z klipami stockowymi Dissolve zdała sobie sprawę, że jest to naprawdę ogólne, i zebrała własne klipy stockowe przycięte do tekstu Kendry, co zaowocowało zabawną edycją.
Rozpuść uwagi na swojej stronie internetowej w podpisie do filmu, że „wiedzieliśmy, że to nasz moralny imperatyw, aby stworzyć taki ogólny film o marce. Nic dziwnego, mieliśmy cały materiał filmowy”.
Trudno wyróżnić reklamę, gdy (nie)kreatywni reżyserzy i decydenci chcą po prostu tego samego wyglądu z recyklingu, który można zobaczyć wszędzie indziej. Jak oderwać ich od tej formy wkuwania uśmiechniętych aktorów, klipów stockowych i bezużytecznego żargonu marketingowego w gardle naszych widzów?
[Przez tydzień reklamowy]