Jeden z najdziwniejszych tytułów, jakie napisałem, ale podtytuł byłby dziwniejszy:Litwin używa animacji poklatkowej, aby owady tańczyły i ma wpływ na niektóre z najbardziej kultowych filmów wszechczasów.
Władysław Starewicz, urodzony w Rosji fotograf i filmowiec, otrzymał zadanie stworzenia filmu przedstawiającego walkę jelonków. Kiedy odmówili zrobienia tego pod światłami, wytyczył sobie nową drogę do końcowego rezultatu. Tą ścieżką była animacja poklatkowa, która nie tylko zapoczątkowała jego odnoszącą sukcesy karierę w tworzeniu filmów, ale także wywarła duży wpływ na główne dzieła Hollywood w ciągu następnego stulecia. Choć niekoniecznie był wynalazcą fotografii poklatkowej, twórczość Starewicza — początkowo uproszczona — przekształciła się w złożone ruchy „lalek” z drutu i plastiku, by ostatecznie stać się hitem kina epoki.
Podczas I wojny światowej Starewicz pracował jako reżyser i operator przy filmach fabularnych na żywo, zanim uciekł do Paryża, aby uniknąć Armii Czerwonej podczas zdobywania Krymu. Będąc we Francji, zaczął pracować jako operator, zanim wrócił do robienia filmów z lalkami, produkując wiele hitów, o których wspomina się do dziś. W 2009 roku Wes Anderson wspomniał o dziele Starewicza „Le Roman de Renard” jako inspiracji do „Fantastycznego Pana Lisa”.
Fascynująca i dziwaczna historia wciąż popularnej techniki, choć znacznie łatwiejszej w produkcji!