Ingo Arndt, lat 42, specjalista od dzikiej przyrody i współpracujący z nią fotograf niemieckiego wydania magazynu Geo, spędza ponad pół roku w drodze, fotografując zwierzęta na całym świecie, od Alaski po Antarktydę i nie tylko. Ostatnio poświęcił kilka godzin na podzielenie się spostrzeżeniami ze starszym redaktorem Peterem Kolonią.
Jak zacząłeś?
Mój ojciec był obserwatorem ptaków, a kiedy byłem chłopcem, często wychodziliśmy w weekendy. Na początku chciałem tylko, żeby coś zapamiętało ptaki. Stopniowo jednak zależało mi na zdjęciach, które byłyby równie piękne jak same ptaki:ostre, z dobrymi kolorami, z dobrym kontaktem wzrokowym i pozymi lub mową ciała, które wyglądały prawidłowo. Szczególnie dla ptaków, które mnie zafascynowały.
Pierwszymi były zimorodki, które żyły w lasach w pobliżu mojego domu we Frankfurcie. Miały bardziej kolorowe upierzenie niż większość ptaków, które spotkałem, i fajnie było patrzeć, jak nurkują z wysokości, zanurzają się na metr w wodzie i wyławiają małe ryby.
Teraz, prawie 30 lat później, wciąż fotografuję je przy każdej okazji. Kiedy jednak powiedziałem rodzicom, że chcę zarabiać na życie fotografowaniem takich zwierząt, śmiali się. W całych Niemczech było może pięciu profesjonalnych fotografów przyrody.
Jak zarabiasz na życie?
Urozmaicam. Fotografuję pejzaże do kalendarzy i plakatów. Dochód z mojej dzikiej przyrody jest dzielony między zdjęcia stockowe i prace redakcyjne przydzielane przez magazyny takie jak Geo. Tworzę również projekty wystawiennicze, takie jak pokaz „Masa zwierzęca”, który podróżuje teraz po Europie. Posiada ponad 40 wielkoformatowych wydruków ogromnych grup zwierząt, z których sprzedaję odbitki, plakaty, kalendarze i karty. Kilka zdjęć, które tu publikujesz [np. pingwiny, naprzeciwko] zostało zrobionych na potrzeby „Mszy zwierzęcych”. To było bardzo kosztowne przedsięwzięcie i zanim zacząłem, odwiedziłem wydawców, drukarzy, redaktorów czasopism, muzea i galerie z przykładowymi zdjęciami, aby sprawdzić, czy jest zainteresowanie. Był i okazał się sukcesem.
Jak wpadłeś na ten pomysł?
Wszystko zaczęło się, gdy zostałem przydzielony do sfotografowania cyklu życia motyli monarchów. Podróżowałem po Stanach, fotografując je latem na Wschodnim Wybrzeżu, a zimą podążając za nimi do Meksyku. Tam zobaczyłem niewiarygodną liczbę monarchów — prawie 400 milionów zimujących w jednym miejscu. Skłoniło mnie to do myślenia o innych zwierzętach, które migrują lub łączą się w pary przez tysiące.
Z jakimi ulubionymi zwierzętami pracujesz?
Goryle górskie. Są tak podobni do ludzi, że można je oglądać godzinami. Na podstawie ich mimiki i mowy ciała możesz wyczuć, co myślą i czują – znacznie bardziej niż inne zwierzęta. To fascynujące, jak blisko nas są. Są duże i silne, ale też delikatne. Fotografowałem je może 25 razy na przestrzeni lat, zwykle z odległości około 20 stóp, i nigdy nie czułem się zagrożony.
Ludzie często pytają mnie, jakie jest najbardziej niebezpieczne zwierzę. Dziwią się, kiedy mówię im, że to nie lwy, tygrysy, niedźwiedzie czy goryle. Dla mnie to komar. Nie stać mnie na przypadek malarii. A także ludzi, zwłaszcza w dużych miastach.
Jakie zwierzę jest najtrudniejsze do sfotografowania?
Małpy. Nigdy tak naprawdę nie patrzą w twoim kierunku, nie chcą nawiązać kontaktu wzrokowego, często są nieśmiałe, a większość z nich mieszka głęboko w lesie deszczowym, gdzie zwykle jest gorąco, z dużą wilgotnością i dużą ilością owadów. Może być trudno je znaleźć, a światło w lesie deszczowym jest zwykle przyćmione. Jeśli świeci słońce, oświetlenie może być bardzo kontrastowe. Najlepsze warunki panują pod lekką pokrywą chmur, która rozprasza światło słoneczne, ale nie osłabia go zbytnio. To może być trudne do znalezienia. Wiele małp i goryli górskich też jest czarnych. Trudno jest uzyskać światło w ich oczach. Ponadto, jeśli chcesz mieć teksturę w czarnym futrze, musisz dodać tyle ekspozycji, że tła często zostają wyblakłe.
Najłatwiejszy?
Jeśli chcesz zrobić na kimś wrażenie, często sprawdzają się zbliżenia owadów. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak kolorowe i wizualnie fascynujące i nieoczekiwane są owady. Ludzie nie są przyzwyczajeni do oglądania ich z jakimikolwiek szczegółami. Wspaniałe zdjęcia słoni, orłów czy grizzly nie są łatwe, ponieważ zostały przefotografowane. Dawno nie widziałem zaskakującego zdjęcia lwa.
Jaki sprzęt zabierasz?
Jak najmniej! Ważne jest, aby podróżować z lekkim bagażem. Badam tematy, zanim zrobię zdjęcia. Rozmawiam z innymi fotografami i ustalam, jaka jest najmniejsza ilość sprzętu, który mogę zabrać ze sobą i nadal robić zdjęcia. Kiedy wychodzę, często mam prewizualizację konkretnego obrazu i dokładnie wiem, jakiego sprzętu potrzebuję, aby go zdobyć. Na wycieczki, które nie dotyczą konkretnego obiektu, podróżuję z szerokokątnym zoomem, makro 100 mm, 70–200 mm f/2,8 i teleobiektywem 400 mm lub 500 mm, a także telekonwerterem 1,4X i statywem. Mój plecak zwykle waży nieco ponad 30 funtów, łącznie z lustrzankami cyfrowymi.
Jaki jest Twój typowy przepływ pracy?
Jedynym moim problemem związanym z technologią cyfrową jest ilość pracy, jakiej wymaga w terenie. W czasach filmowych wracałem do obozu lub hotelu po całym dniu zdjęć i napiłem się butelki piwa. Teraz wracam i sprawdzam swoje pliki, tworzę ich kopię zapasową na przenośnym dysku twardym, czasami nagrywam płyty DVD i usuwam te, których nie chcę. Powiedziałbym, że 80% moich plików zostaje usuniętych i może to potrwać kilka godzin. Niedawno byłem w Australii przez miesiąc i zrobiłem od 6000 do 7000 zdjęć. Przywiozłem do domu tylko 200.
W podróży przechowuję zdjęcia na laptopie i na zewnętrznym dysku twardym LaCie, który trzymam w amortyzującym etui. Przechowuję każdą w osobnych miejscach – na przykład jeden w plecaku, a drugi w sejfie w pokoju hotelowym. Podróżuję z około dziesięcioma szybkimi kartami SanDisk o pojemności 16 GB i przechowuję na nich obrazy, dopóki nie wypełnię wszystkich dziesięciu. Następnie formatuję je ponownie i w razie potrzeby używam ponownie.
Co jest najtrudniejsze w byciu profesjonalistą w dziedzinie przyrody?
Pierwsze kroki. Musisz strzelać, strzelać i strzelać, aż uzyskasz odpowiednią liczbę zdjęć. Następnie musisz je sprzedać. Musisz być zainspirowany i zafascynowany zwierzętami oraz mieć obsesję na punkcie ich widzenia i doświadczania. Nie chodzi o sprzęt. Niektórzy uważają, że robią lepsze zdjęcia przy użyciu drogiego sprzętu, ale logistyka fotografowania jest ważniejsza niż aparat, którego używasz. Uczysz się zachowania zwierząt, jak je znaleźć i oświetlić oraz jak znaleźć lub stworzyć warunki, które powodują interesujące lub fotogeniczne zachowanie. Wszystkie te rzeczy wymagają czasu, badań i praktyki prób i błędów.
Kiedy zaczynałem, strzelałem w każdą wolną minutę, jaką miałem. Jeśli nie uważasz tego procesu za zabawny, może być bardzo trudno go ustalić. Aby zarabiać na życie, musisz zawsze tworzyć coś nowego. Nie możesz tego uzyskać, odtwarzając to, co Ty lub inni już zrobiliście.
Czy masz jakieś ogólne wskazówki dotyczące fotografowania dzikiej przyrody?
Najważniejsza jest znajomość tematów. Jeśli obserwujesz zwierzę wystarczająco długo, możesz przewidzieć jego zachowanie – i wtedy powstają dobre zdjęcia. Dzięki zimorodkom, które fotografuję od lat, nie potrzebuję wyzwalacza podczerwieni, aby złapać ich nurkowania. Dzięki ich mowie ciała wiem, kiedy zanurkują, i często mogę je złapać, gdy uderzają lub wynurzają się z wody.
Ważne jest, aby zbadać swoje obiekty i poznać ich cykle życia, zachowania, siedliska i cechy charakterystyczne. Ponadto, kiedy podróżujesz, nie jedź sam. Korzystaj z przewodników lub grup wycieczkowych, którzy pomogą Ci zachować bezpieczeństwo i być we właściwym miejscu o właściwym czasie. Upewnij się, że przewodnik lub grupa wycieczkowa specjalizuje się w zwierzęciu, które najbardziej Cię interesuje.
Na koniec bądź cierpliwy. Musisz pogodzić się z faktem, że często potrzeba godzin, dni lub tygodni, aby uzyskać zdjęcie, które naprawdę coś znaczy.
Ingo Arndt, jeden z najbardziej zapracowanych fotografów przyrody w Niemczech, ma zdjęcia w publikacjach i muzeach na całym świecie. Więcej informacji na stronie www.arndt-photo.de__.