W weekend przeprowadziłem kilka testów z różnymi wersjami Premiere Pro i zdałem sobie sprawę, że najnowsza wersja jest w stanie znacznie szybciej przeglądać materiał. Zdecydowanie warto go ulepszyć.
Zwykle uaktualniam aplikacje Adobe dopiero po kilku tygodniach lub miesiącach od ich wydania. Nadal nie zaktualizowałem do najnowszej wersji programu Photoshop, After Effects ani InDesign. W rzeczywistości nadal kocham After Effects 2014.
Jednak Adobe okresowo aktualizuje Premiere Pro, aby przeżuwał materiał H.264 nieco szybciej. Obiecują lepszą wydajność zarówno dla systemu Windows, jak i Mac OS, szczególnie dla użytkowników laptopów. Trwa to stopniowo od około roku. Nastąpiła poważna poprawa, ale w większości przypadków zawsze decydowałem się na tworzenie plików proxy o niskiej rozdzielczości. Aktualizacje były przyzwoite i zaoszczędziły mi dużo czasu, ale nigdy nie były wystarczająco dobre, aby porzucić przepływ pracy proxy.
Niedawno otworzyłem projekt w wersji 2019, aby edytować materiał z GH5. 8-bitowy materiał 4K może być trochę męczący, ale udało mi się go dobrze przejrzeć. Nie jest tak płynny jak proxy ProRes, ale jest tam około osiemdziesięciu procent. To wielka wiadomość!
Maszyna, której użyłem do testów, to MacBook Pro z połowy 2018 r., z 16 GB pamięci RAM, procesorem Intel i7 2,6 GHz, procesorem graficznym Radeon Pro 560X i dyskiem SSD o pojemności 512 GB. To dość denerwujące, że inne NLE, takie jak DaVinci Resolve firmy Blackmagic i Final Cut Pro X firmy Apple, były w stanie płynnie odtwarzać te pliki. Premiere Pro wciąż pozostaje w tyle, moim zdaniem, ale o ostatnim wzroście wydajności warto opowiedzieć. W zeszłym tygodniu mogłem oddać laptopa montażyście na planie, który mógł od razu zacząć montować, podczas gdy ja kręciłem. Aktualizacja Premiere Pro była tutaj ogromną pomocą i mam nadzieję, że będzie w przyszłości.