Ludzie cały czas zadają mi to pytanie:„Czy film umieszczony na wielu stronach liczy się jako zduplikowana treść dla SEO?”
Krótko mówiąc, odpowiedź brzmi nie (z zastrzeżeniem).
Jak Google indeksuje wideo
Google nie traktuje filmów w taki sam sposób, w jaki traktuje inne rodzaje treści. Zamiast myśleć o filmach jako o odrębnych fragmentach treści obecnych na niektórych stronach, Google traktuje wideo jako element strony.
Dlatego Google nigdy tak naprawdę nie klasyfikuje filmów wideo w wynikach wyszukiwania per se, ale raczej klasyfikuje strony, a czasami dołącza do tych stron fragment wideo, aby wskazać, że film wideo jest wyraźnie widoczny na stronie. Tak więc, gdy przeglądasz wyniki z Google.com/videos, każdy wynik prowadzi do strony internetowej HTML, aczkolwiek takiej, na której znajduje się osadzony film.
To bardzo różni się od sposobu, w jaki obrazy są indeksowane i klasyfikowane.
Obrazy, w przeciwieństwie do filmów, są uważane za pojedyncze fragmenty multimediów, które są analizowane i indeksowane niezależnie od stron, na których są osadzone. Jeśli wpiszesz zapytanie w obrazach Google, zwrócisz wyniki z pojedynczymi obrazami. W przypadku każdego obrazu masz opcję „odwiedź stronę” (przejdź do strony, na której obraz jest osadzony) lub „wyświetl obraz”, co prowadzi do adresu URL pojedynczego zasobu obrazu.
Ta druga opcja nie jest obecnie dostępna w przypadku filmów w wyszukiwarce Google. Możliwe, że Google może w przyszłości zmienić sposób, w jaki traktuje filmy. Można by założyć, że w pewnym momencie będziesz mógł odtwarzać filmy wideo bezpośrednio na stronie wyników wyszukiwania, ale w obecnej sytuacji, nawet w przypadku wyników YouTube.com, filmy są traktowane jako elementy multimedialne na pojedynczej stronie.
Co to jest zduplikowana treść i kiedy stanowi problem?
Zduplikowana treść, oczami algorytmu wyszukiwarki Google, dotyczy przede wszystkim strony i domeny, m.in. Google ocenia witryny na podstawie tego, czy mają dużo duplikatów w witrynie i czy duża część witryny z treścią to materiał skopiowany z innych źródeł.
Ta ocena duplikacji, a następnie dewaluacji witryn w oparciu o pewne zachowania, początkowo wyszła na pierwszy plan dzięki algorytmowi Google Panda w lutym 2011 r. (5 lat temu).
W tamtych czasach witrynom dość łatwo było uzyskać dobrą pozycję w rankingu, przeszukując inne źródła, optymalizując elementy na stronie pod kątem SEO i wskazując linki z innych witryn w witrynie docelowej.
Oznaczało to, że wiele zaufanych marek zostało prześcigniętych przez małe podmioty stowarzyszone i witryny spamowe. Oczywiście firmie Google zależało na rozwiązaniu tego problemu. Panda została zaprojektowana w celu zwalczania tego problemu i dewaluacji witryn o niskiej jakości, jednocześnie zapewniając, że witryny oferujące naprawdę świetne treści i wrażenia użytkowników są konsekwentnie dobrze oceniane pod kątem zapytań informacyjnych i komercyjnych.
Ocena duplikacji i „cienkich” stron, m.in. strony zawierające tylko niewielką ilość treści, były główną częścią Pandy. To spowodowało strach wielu osób w świecie marketingu internetowego przed powielaniem.
W obecnej sytuacji technologia stojąca za Pandą jest wbudowana w ogólny algorytm rankingu rdzenia, a nadmierne powielanie jest częścią szerokiego zakresu czynników, które wpływają na pozycję Twojej witryny w wyszukiwarce Google. Należy zwrócić uwagę na trzy szczególne kwestie:
Powielanie na poziomie strony
Powielanie na poziomie strony zasadniczo oznacza, że treść (tekst, obraz, filmy itp.) znajduje się na więcej niż jednej stronie w jednej witrynie. Na małą skalę jest to naturalne i całkowicie właściwe (często używa się obrazów i fragmentów tekstu na wielu stronach w witrynie), ale jeśli jest zbyt wiele stron, które są zbyt podobne, może to powodować problemy. W takim przypadku robotowi Google może się wydawać, że witryna jest głównie niskiej jakości.
Zduplikowane strony mogą być spowodowane zarówno decyzjami redakcyjnymi (np. oficjalne dokumenty, które są dzielone i wykorzystywane jako posty na blogu), jak i strukturą techniczną (np. posiadanie wielu stron profilu użytkownika, które są zgodne z tym samym szablonem).
Patrząc na powielanie na poziomie strony przez pryzmat wideo, istnieje pewne ryzyko. Wideo to po prostu kolejny element strony, taki jak tekst lub obrazy, ale jeśli wiele stron zawiera ten sam film i niewiele więcej, aby je odróżnić, algorytm Google może go negatywnie postrzegać.
Powielanie na poziomie domeny
Witryny można również zdewaluować, gdy ponownie publikują lub zmieniają przeznaczenie znacznej ilości treści, które zostały pierwotnie opublikowane w innym miejscu w sieci. Próg tutaj jest dość wysoki, ponieważ algorytm Panda został pierwotnie zaprojektowany do dewaluacji naprawdę niskiej jakości stron internetowych. Ponowne publikowanie od czasu do czasu postów na blogu i podawanie linku do jego źródła nie spowoduje żadnych problemów, ale pobieranie opisów produktów od zewnętrznego dostawcy lub kopiowanie i wklejanie bezpośrednio z innej witryny może oznaczać, że Twoja witryna zostanie zdewaluowana w szukaj.
Co ciekawe, ta zasada powielania na poziomie domeny generalnie nie ma zastosowania z punktu widzenia wideo. Nie ma żadnych negatywnych konsekwencji umieszczania filmów, które są udostępniane z witryny innej firmy (jak ma to miejsce w przypadku YouTube, Wistia i zdecydowanej większości innych platform wideo). I odwrotnie, nie ma również żadnej pozytywnej korzyści algorytmicznej z używania rekordu CNAME opartego na Twojej domenie głównej (np. videos.wistia.com) do obsługi zasobów wideo.
Powielanie YouTube
YouTube nie pozwala na przesyłanie zduplikowanych filmów (aby zapobiec piractwu) i jako taki ma wbudowany mechanizm chroniący przed powielaniem. Możesz ujść na sucho, delikatnie podkręcając elementy dźwiękowe lub wizualne filmów, aby ominąć ten filtr YouTube, ale naprawdę nie polecam tego.
Gdy zduplikowane filmy stają się problematyczne
Posiadanie tych samych filmów na wielu stronach nie jest z natury złe. Na przykład, jeśli masz film wyjaśniający produkt, może być właściwe umieszczenie go zarówno w poście na blogu, jak i na stronie docelowej funkcji. Podobnie możesz chcieć umieścić filmy z referencjami na stronach w swojej witrynie, a to nie stanowi problemu. Zasadniczo, o ile strony, na których umieszczasz swój film, są poza tym 70%+ unikalne, nie ma żadnego problemu z umieszczaniem filmu na wielu stronach.
Istnieje jednak jeden typowy przypadek, w którym może to powodować problemy z SEO:biblioteka wideo.
Wiele witryn wydawniczych i dużych marek decyduje się na tworzenie „bibliotek wideo”, które zasadniczo działają jako markowe mikrowitryny oferujące wrażenia w stylu YouTube. Możesz przeglądać wszystkie dostępne filmy bez konieczności przeglądania reszty witryny. Oto przykłady z The BBC i The Financial Times.
Istnieje wiele dobrych powodów, dla których warto tworzyć takie biblioteki wideo z punktu widzenia użytkownika, ale wiąże się to z ryzykiem SEO. Większość z tych bibliotek wideo generuje wiele cienkich stron (stron bez dużej zawartości), które zawierają tylko filmy osadzone w innym miejscu w witrynie, tworząc w ten sposób duplikację.
Na dużą skalę może to skutkować kanibalizacją rankingu Twoich filmów w wyszukiwaniu — np. Google nie wie, którą stronę umieścić w rankingu dla zapytania dotyczącego danego filmu. W skrajnym przypadku może to spowodować dewaluację całej domeny.
Jeśli chcesz mieć bibliotekę wideo i duplikować filmy na wielu stronach, zazwyczaj najlepszym sposobem na ograniczenie ryzyka wyszukiwania jest użycie atrybutu rel="canonical" (jako atrybutu <link>
element lub parametr nagłówka linku), który informuje Google i inne wyszukiwarki, że jedna strona jest duplikatem lub pochodną innej. W ten sposób możesz upewnić się, że bardziej wartościowa strona (prawdopodobnie oryginalne źródło filmu) jest tą, która zajmuje pozycję w wynikach wyszukiwania.
Co się stanie, jeśli umieszczę filmy w mojej witrynie za pomocą Wistii i prześlę je również do YouTube?
Google nie ma (jeszcze) skutecznych metod dopasowywania filmów między platformami, więc chociaż nie możesz przesyłać duplikatów do YouTube, możesz przesłać ten sam film na wiele platform, niekoniecznie powodując problemy z SEO.
Jeśli zdecydujesz się na dystrybucję treści do platform społecznościowych, takich jak YouTube lub Daily Motion, oprócz korzystania z Wistii do obsługi filmów w Twojej witrynie, możesz ryzykować kanibalizację ruchu w Twojej witrynie. Innymi słowy, możesz potencjalnie skierować ludzi do YouTube zamiast do swojej witryny, jeśli obie strony są wyświetlane w rankingu dla określonego zapytania.
Jeśli jesteś marką B2C, która sprzedaje szybko zbywalne towary lub usługi konsumenckie, a Twoja witryna nie jest wykorzystywana jako narzędzie do generowania leadów, to wysyłanie użytkowników do YouTube niekoniecznie jest poważnym problemem.
Jeśli jednak masz markę B2B lub sklep e-commerce, utrata tego ruchu może negatywnie wpłynąć na konwersje. Najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, to przetestować przesyłanie swoich treści do YouTube i uważnie monitorować ruch, aby zobaczyć, czy pomaga, czy utrudnia ogólne działania marketingowe.