W przypadku dowolnego obrazu możesz poświęcić pięć minut na ocenianie lub pięć dni. Skąd więc wiesz, kiedy nadszedł czas, aby ruszyć dalej?
Kwestia gradacji kolorów wideo jest jednym z tych pytań, które są nieco bardziej złożone, niż się wydaje, i omówię niektóre szczegóły w dalszej części artykułu. Ale najpierw oto krótki film od Caseya Farisa, w którym dzieli się swoimi przemyśleniami na ten temat:
A oto szerszy podział na to pytanie, w tym niektóre moje własne przemyślenia na ten temat.
Czy wykonujesz pracę z klientem, czy robisz to dla siebie?
To pytanie powinno pozwolić na kilka prostych odpowiedzi. Po pierwsze, jeśli oceniasz klienta i zbliżasz się do terminu, wykonujesz najlepszą pracę, jaką możesz (w zakresie, w jakim pozwala na to jego budżet) przed terminem. Dość proste. Jeśli jednak zajmujesz się gradacją kolorów wideo dla klienta i nie dotrzymujesz terminu, masz dwie możliwości. Możesz oceniać tylko w zakresie, w jakim pozwala na to ich budżet, lub możesz oceniać do poziomu ich oczekiwań, o ile te oczekiwania mieszczą się w ich budżecie (co często nie będzie, zwłaszcza w przypadku mniejszych klientów). Kontynuacja jednej z tych dwóch opcji naprawdę nie leży w twoim najlepszym interesie jako pracującego profesjonalisty, chyba że dopiero zaczynasz i próbujesz zdobyć powracających klientów, przekraczając obiecaną wartość. Jeśli oceniasz dla siebie osobisty projekt, to całe to pytanie o to, kiedy skończysz, staje się nieco bardziej egzystencjalne i trudne.
Doskonałość nie istnieje, a pogoń za nią doprowadzi Cię do szaleństwa
Kiedy pracujesz nad pasjonującym projektem, takim jak korekcja kolorów filmu, a nie dotrzymujesz terminu, naturalną tendencją jest dążenie do perfekcji. Jedynym problemem jest to, że doskonałość tak naprawdę nie istnieje i ostatecznie osiągniesz punkt malejących zysków ze swojej pracy. Będziesz spędzać swój czas (co jest dość cenne) na coraz bardziej nieistotnych szczegółach, o które nikt oprócz ciebie nie będzie się troszczył, nie mówiąc już o zauważeniu w ogóle. Tak więc sztuczka polega na tym, aby stać się wystarczająco świadomym, aby wiedzieć, kiedy osiągasz ten punkt malejących zwrotów (co łatwiej powiedzieć niż zrobić). Gdy już osiągniesz ten punkt lub zdasz sobie sprawę, że go przekroczyłeś, zakończ to i przejdź do następnej rzeczy.
Jako ktoś, kto uważa się za perfekcjonistę – i który trzyma się projektów przez miesiące lub lata, ponieważ „po prostu jeszcze się nie skończyły” – pomysł odpuszczenia rzeczy, gdy zaczniesz osiągać punkt malejących zysków, jest bardzo wyzwalający. Chociaż bycie zorientowanym na szczegóły ma absolutną wartość (zwłaszcza, gdy Twoja konkurencja nie jest), obsesyjne dopracowywanie najmniejszych szczegółów w dążeniu do perfekcji prawie nigdy nie jest najlepszym sposobem wykorzystania Twojego czasu. Więc bądź ze sobą szczery. Czy poprawki, które wprowadzasz, mają znaczenie dla całego projektu, czy po prostu dążysz do perfekcji? Co sądzisz na temat zastanawiania się, kiedy zatrzymać się w projekcie? Czy masz jakieś systemy, aby wiedzieć, kiedy skończysz? Jeśli tak, podziel się nimi w komentarzach!