Martin Melnick jest reżyserem i kolorystą z Portland. Jego studio Tree House Post specjalizuje się w kolorze, efektach wizualnych, montażu i grafice ruchomej. Niedawno wraz ze swoim zespołem stworzył niesamowity teledysk dla zespołu Adventure Galley oparty na klasycznych serialach science fiction z lat 50. i 60., takich jak Men into Space, Destination Moon i dr. Dziwna miłość. Film zyskał już sporo uwagi na różnych festiwalach filmów i teledysków, a Martin był na tyle uprzejmy, że w krótkim wywiadzie podzielił się zakulisowym spojrzeniem na tworzenie filmu.
Wywiad rozpoczęliśmy od rozmowy o karierze Martina io tym, jak dostał się do przestrzeni efektów wizualnych, kolorów i zdjęć. „Cóż, jestem filmowcem, w wolnym czasie reżyseruję. Jeśli chodzi o moją codzienną pracę, zajmuję się postprodukcją. Prowadzę małą, kolorową firmę Tree House Post. Zaraz po szkole filmowej zacząłem pracować nad montażem i kolorem, zdałem sobie sprawę, że ze wszystkich domów produkcyjnych w mieście bardzo niewiele, może jeden lub dwa, pracowało w kolorze. Więc powoli zacząłem przyjmować coraz więcej i więcej kolorowe prace, aż było to prawie wszystko, co robiłem zawodowo”. Martin uwielbia także pracować nad małymi, niezależnymi filmami, zarówno po stronie produkcji, jak i postu.
Projekt zaczął się jako kuracja, którą napisał i wysłał do garstki osób, z którymi pracował w przeszłości. Sama koncepcja została oparta na telewizji i filmach science fiction z lat 50. i 60. „Wszystkie te naprawdę stare retrospekcje z lat 50. były w zasadzie tylko filmami klasy B nakręconymi w wielu studiach po tym, jak kręcono filmy z listy A. Ich scenografia i scenografia są naprawdę zabawne do naśladowania. Miałem więc w głowie pomysł na zrobienie projektu science fiction, który nie był tylko krzykliwy i nowoczesny, ale był powrotem do tych filmów. Chciałem zrobić coś, z czego mógłbym się śmiać i robić naprawdę dobrze."
Jeden zespół, z którym Martin współpracował przy poprzednich teledyskach, Adventure Galley, był bardzo zainteresowany. „Faceci z zespołu naprawdę pokochali ten pomysł, ponieważ wszyscy są miłośnikami klasycznej telewizji i filmu. Więc kiedy usłyszałem, że natychmiast zacząłem go przepisywać, aby włączyć zespół jako postacie. Oryginalny zabieg został napisany w mrocznym, ponurym nastroju. Jedną z najważniejszych zmian, jakie wprowadził Martin, było ożywienie go i nadanie mu bardziej satyrycznego charakteru. „Zespół jest naprawdę zabawny i uwielbia takie rzeczy, więc chciałem zrobić co w mojej mocy, aby to uchwycić”.
Proces przedprodukcyjny był pracochłonny, z tygodniami spędzonymi na planowaniu każdego szczegółu. Martin jest samozwańczym perfekcjonistą. „Spędziliśmy około trzech miesięcy planując tę sesję. Byliśmy absolutnie drobiazgowi w tworzeniu scenografii, kątach kamery, różnych ustawieniach, oświetleniu — ponieważ tak wiele rzeczy może się odwrócić na planie, ważne jest, aby ograniczyć zmienne, które możemy”.
Dla Martina i jego zespołu ważne było uchwycenie etosu programów scifi, do których odnosili się w filmie. „Oczywiście w [tych] pokazach wszystko zostało zrobione z praktycznymi efektami, nasz film też był. Mamy naprawdę niesamowitego scenografa, Travis Becker jest naszym PD, ale jest też gafferem, reżyserem, robi wszystkiego po trochu. zbudowałem wszystkie zestawy od podstaw."
Pomysł, by używać tylko technik dostępnych w latach 50., bardzo spodobał się Martinowi i zespołowi. „Pomimo tego, że [załoga] wszyscy byli osobami zajmującymi się postprodukcją z dostępem do grafiki komputerowej i animacji cząsteczkowej, naprawdę chcieliśmy, aby ten film był całkowicie praktyczny. W rzeczywistości w tym filmie był tylko jeden zielony ekran. być zielonym ekranem, po prostu nie mieliśmy czasu, aby wydrukować tło. Okno za naukowcami w tym laboratorium jest jedynym elementem, którego [fizycznie] nie zbudowaliśmy”. Każdy inny element wideo, od widoku Ziemi przez okno na końcu do rakiety, został praktycznie zrealizowany za pomocą technik projekcji tylnej i poklatkowej. „Spędziłem weekendy poprzedzające sesję pokrytą materiałem rzemieślniczym, tworząc ten miniaturowy zestaw”.
„Genialną rzeczą w zestawie jest to, że został zbudowany tak, abyśmy mogli [szybko obracać i resetować]. Dzięki temu projektowi byliśmy w stanie dość szybko nakręcić cztery różne zestawy. Zdjęcia trwały trzy dni, ale byliśmy w stanie uzyskać większość relacji pierwszego dnia. Zdecydowanie to była najtrudniejsza część, próba dokonania tych wszystkich dramatycznych zmian w planie w jeden dzień. To było trochę stresujące dla wszystkich, był moment, w którym martwiliśmy się, że musiałbym ciąć ujęcia. Oczywiście wszystko naprawdę się połączyło [w końcu]. Udało nam się sprawić, by działał w ramach naszych ograniczeń czasowych i budżetowych”.
Samo kręcenie zostało wykonane przez operatora Gunnara Heidara, który używał kamer filmowych RED Epic ze starym szkłem FD. „Szczerze mówiąc, gdybym miał budżet na film, bardzo bym chciał nakręcić film. Epic jest świetny, pracuję z RED prawie nad wszystkim, co robię. Jedynym problemem jest to, że jest tak bardzo ostry, że trudno nadać mu stary, wygląd przypominający film. Jednym ze sposobów, w jaki to osiągnęliśmy, oprócz oświetlenia studyjnego, którego używał Gunnar, było użycie adaptera obiektywu FD ze starymi obiektywami firmy Canon. Były super ostre, ale są tak stare, że były używane tak często, że miały dla nich ten rodzaj tekstury, który naprawdę nadawał temu klasycznemu kinowemu odczuciu.
Martin opisuje proces postprodukcji jako dość łatwy. „Ujęcie wszystkiego w kamerze to dla mnie wielka sprawa. Praca nad materiałami innych osób sprawia tak ogromną różnicę, że jest to coś, co naprawdę priorytetem w tym projekcie”.
W tej chwili wideo pojawia się na festiwalu filmów niezależnych, właśnie miało swoją premierę na Festiwalu Filmowym w Portland i zostało przesłane do wielu innych.
Poniżej znajduje się produkt końcowy.
Aby być na bieżąco z Martinem, odwiedź stronę Tree House Post, Vimeo, Facebook lub jego Instagram.