Za każdym razem, gdy wskazujesz kamerę i naciskasz przycisk nagrywania, nagrywasz historię.
Na serio. Nawet jeśli myślisz, że to tylko kolejny filmik urodzinowy pełen krzyczących dzieci, jest w tym coś więcej. Pomagasz (być może nieświadomie) dokumentować wiek, w którym żyjemy. W ciągu zaledwie kilku dekad, jeśli te maleńkie cząsteczki magnetyczne na taśmie zdołają utrzymać swój ładunek, materiały z tego urodzinowego filmu mogą sprawić, że historyk społeczny przeszuka kilkanaście archiwów tylko po to, by zobaczyć.
Jeśli mi nie wierzysz, obejrzyj kilka domowych filmów nakręconych zaledwie dwadzieścia lub trzydzieści lat temu. Spójrz na fryzury, ubrania, bibeloty na stoliku do kawy; zwróć uwagę na książki na półkach, samochód na podjeździe, styl zasłon. Oto historia tak samo jak budowa piramid w Egipcie czy klęska hiszpańskiej Armady.
Oczywiście zawsze istnieje szansa, że znajdziesz się we właściwym miejscu we właściwym czasie i utrwalisz na taśmie jedno z tych ważniejszych wydarzeń historycznych. Zdarzyło się to facetowi o imieniu Zapruder (chociaż używał filmu, a nie kasety wideo); są szanse, że przy rosnącej liczbie kamer na świecie będzie się to działo w przyszłości.
W tym artykule przyjrzymy się kamerze i jej roli w historii ludzkości. Ale zanim to zrobimy, wybierzemy się w małą filozoficzną podróż i spróbujemy rzucić trochę światła na moc ruchomego obrazu (coś, co w dzisiejszych czasach przyjmujemy za pewnik). Spróbujemy również spojrzeć w przyszłość i zobaczyć, jaki wpływ będzie miała kamera na bieg ludzkich wydarzeń.
Niezależnie od tego, czy kręcisz prezydencką kawalerkę na jakimś trawiastym pagórku, czy po prostu nagrywasz dzieci w domu, upewnij się, że trzymasz je stabilnie i w skupieniu – możesz robić coś więcej niż tylko wideo. Możesz tworzyć historię.
Moc obrazu — poruszający się lub nieruchomy
Obrazy mają moc. Nie, nie mam na myśli bzdur, mistycznej mocy, którą sprzedaje lokalny palmista lub czytelnik tarota; Mam na myśli coś bardziej przypominającego moc, która sprawia, że kupujesz określoną markę napoju lub szamponu po kilkukrotnym obejrzeniu ich reklam.
Historia pełna jest przykładów potęgi obrazu. W starożytności rywalizujące ze sobą frakcje walczyły i ginęły o władzę malowanych obrazów religijnych lub „ikon”. Niektórzy uważali, że obrazy świętych i postaci religijnych mają mistyczną moc; nazywali siebie „ikonodułami” lub miłośnikami obrazów. Ich wrogowie, którzy stali za przykazaniem zabraniającym wykonywania rzeźbionych wizerunków, byli „obrazoburcami”, czyli tłuczkami obrazów. I dokładnie to zrobili obrazoburcy:włamali się do klasztorów, gdzie mnisi skrupulatnie malowali ikony i niszczyli wszystko w zasięgu wzroku, w tym mnichów.
Skoro prosty, statyczny obraz namalowanej postaci religijnej miał taką moc, to o ile bardziej ruchomy obraz filmu i wideo? Można by pomyśleć, że te dni tajemnicy i przesądów już minęły, a my „nowocześni” ludzie jesteśmy poza takimi rzeczami. Ale czy naprawdę jesteśmy? Pomyśl o tym, ile pieniędzy i czasu spędzamy na oglądaniu filmów i telewizji. (Jeśli o to chodzi, pomyśl, ile wydajemy na popcorn, słodycze i napoje gazowane w kinie. Teraz to nazywam mocą).
Nowość tej mocy trochę osłabła. Kiedy jeden z wczesnych filmowców pokazał nagranie pociągu zbliżającego się do kamery, publiczność wybiegła z teatru przerażona. Nie odpowiadamy już w ten sposób; widzieliśmy tak wiele filmów i programów telewizyjnych, że staliśmy się znieczuleni. To nie znaczy, że moc zniknęła. Nadal tam jest, ale przyzwyczailiśmy się do tego.
Istotą tej mocy jest umiejętność uchwycenia wspomnienia. Twoja kamera robi to, co nasze umysły robią na co dzień:chwyta kawałek czasu i nagrywa go za pomocą światła i dźwięku. Pod pewnymi względami radzi sobie w tym lepiej niż nasze własne umysły. Czy pamiętasz, jakiego koloru koszulę nosiłaś na dziesiąte urodziny syna? Taśma wideo będzie. Powie ci również rzeczy, których możesz nie chcieć wiedzieć, na przykład, ile przytyłeś od tego czasu, ile siwizny pojawiło się na twoich włosach, jak bardzo urósł twój syn. Bez wątpienia urządzenie otrzeźwiające; taki, który nie tylko pokazuje nam przeszłość, ale także skłania nas do refleksji nad naszym własnym rozwojem, a ostatecznie nad naszą własną śmiertelnością.
Po namyśle, może siła wideo jest to samo co tarot i chiromancja.
Miejsce, w którym przebywa pamięć
Większość ludzi kupuje kamery z tego samego powodu, dla którego kupują aparaty:aby pamiętać. Chcą urządzenia, które pomoże im oznaczyć ich przejście w czasie. (Zobacz „Wizjer” z tego miesiąca, aby uzyskać więcej informacji na ten temat.)
Oczywiście, wiele osób robi ze swoimi kamerami więcej niż tylko nagrywają członków rodziny i imprezy świąteczne; tworzą artystyczne lub dramatyczne wypowiedzi, a nawet produkują filmy, które ilustrują proces lub szkolą kogoś w umiejętności lub rzemiośle. Mimo to główną funkcją kamery we wszystkich jej zastosowaniach jest pamięć, niezależnie od tego, czy jest to pamięć rodziny, wspomnienie wizji artystycznej, czy też pamięć o tym, jak wykonać określone zadanie.
Ponownie, kamery wideo nie są pierwszymi urządzeniami, jakie kiedykolwiek wynaleziono, które pozwalają nam to zrobić – ani niekoniecznie są najlepsze. Pisanie (które rozwinęło się z maleńkich obrazków piktograficznych) od dawna jest najlepszym sposobem przekazywania wspomnień od osoby do osoby iz pokolenia na pokolenie. Rzeźba, malarstwo, architektura, muzyka – każda ze sztuk pięknych ma moc przekazywania pamięci w takiej czy innej formie.
Ale obrazy nagrane na taśmie wideo mają pewne cechy, których brakuje innym dziełom sztuki. Po pierwsze, te obrazy są bardzo konkretne, jak fotografie. Kiedy coś nagrywasz, masz mniejszą kontrolę nad interpretacją produktu końcowego niż w przypadku innych form sztuki; to, co widzisz, jest zwykle tym, co tam było. Jasne, możesz zdecydować, jak wykadrować ujęcie, dostosować głębię ostrości, dodać efekty specjalne i filtry i tak dalej. Ale dopóki nie poprawisz obrazu w postprodukcji (jak zrobili to czarodzieje efektów specjalnych w Forrest Gump), nie możesz edytować rzeczywistości z takim samym szaleństwem, jak Picasso czy James Joyce.
Obrazy nagrane na taśmie wideo (zazwyczaj) nie popełniają błędów ani nie kłamią. Rozważmy następujący przykład:kobieta nagrywa swoje dzieci kamerą rodzinną. Nagle ktoś krzyczy:„Przestań, złodzieju!” a pospiesznie wyglądający mężczyzna biegnie przez pole widzenia jej kamery, trzymając w ręku skradziony towar. Kiedy nadejdzie czas, aby policja złożyła zgłoszenie, co Twoim zdaniem będzie dla niej najbardziej interesujące – jej zeznania pisemne i ustne, czy obrazy na jej taśmie wideo?
Król, Denney i Kennedy
Kiedy ktoś przechwytuje ruchomy obraz potężnego wydarzenia historycznego, zwykle nie trwa długo, zanim ten obraz pojawi się we wszystkich naszych salonach. Wtedy dzieje się coś dziwnego:wszyscy mamy ten obraz wypalony w naszych wspomnieniach, tworząc zbiorowe odniesienie kulturowe, które każdy z nas może wskazać i rozpoznać.
Czy ktoś, kto ich widział, może zapomnieć o brutalnym pobiciu Rodneya Kinga i Reginalda Denneya? A co powiesz na zabójstwo Kennedy'ego? Te obrazy stały się częścią naszej kultury wizualnej, ale zostały nakręcone przez amatorów, którzy akurat znaleźli się na scenie z odpowiednim sprzętem we właściwym momencie.
Obrazy te nie tylko stały się częścią naszej kultury wizualnej, ale także pomogły ukształtować bieg historii. Ujęcia z pobiciem króla ostatecznie doprowadziły do zamieszek w Los Angeles, a film Zapruder zrodził dziesiątki teorii spiskowych na temat tego, kto stał za zabójstwem JFK (najnowsza wersja to film Olivera Stone'a o tym samym tytule).
Wydaje się nieuniknione, że coraz więcej materiałów filmowych z wydarzeń historycznych trafi z kamer amatorskich na ogólnokrajowe anteny. Ponieważ na świecie jest więcej kamer niż kiedykolwiek wcześniej, a cena nowych kamer jest najniższa w historii, amatorzy filmowcy będą się pojawiać od czasu do czasu, gdy wydarzą się ważne rzeczy.
Jaki będzie ostateczny efekt tego? Jedną z możliwości jest to, że podobnie jak wynalezienie taniego druku, pojawienie się kamery pomoże zdemokratyzować świat. Twórcy wideo będą rejestrować nadużycia władzy na taśmie i transmitować je na cały świat; zwiększy się różnorodność punktów widzenia, a świat stanie się lepszym miejscem dla wszystkich. Prawda?
Niektóre organizacje próbowały przyspieszyć ten proces. W zeszłym roku pewna grupa zasugerowała rozdanie kamer wideo członkom społeczności homoseksualnej na całym świecie w celu udokumentowania na taśmie wideo przypadków pobicia gejów. Grupa studentów z Isla Vista w Kalifornii postanowiła zabierać ze sobą kamery na swoje wiosenne imprezy, aby móc zrobić kilka zdjęć brutalności policji, gdy pojawią się nieuniknione problemy.
Problem polegał na tym, że na uchwyconych przez nich zdjęciach uczniowie zachowywali się jak pijani idioci, a policjanci jedynie wykonywali swoje obowiązki w sposób uprzejmy i profesjonalny.
A potem jest bicie Rodneya Kinga – rzekomo doskonały przykład nadużycia władzy uchwycony na taśmie wideo, który wszyscy mogą zobaczyć. Jaki był rezultat? Wszyscy oficerowie uniewinnieni i zamieszki w miastach na całym świecie. A potem kolejne kasety wideo – tym razem przedstawiające bijących się ludzi na ulicach, Reginalda Denneya – niewinnego człowieka, znajdującego się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie – z roztrzaskaną głową przez bandę bandytów.
Kamery oczywiście mają moc. Mogą nas motywować, szkolić i dobrze bawić. Ale jak większość mocy, które dają nam technologie, moc, którą dają nam kamery, jest mieczem obosiecznym.
Nowa era?
Więc dokąd to wszystko zmierza? Jaką przyszłość tworzymy dla siebie, gdy ćwiczymy sztukę tworzenia filmów?
Nie bądźmy zbyt alarmujący, tutaj. W końcu robimy tylko wideo. A odpowiedź na każde pytanie o przyszłość musi brzmieć:po prostu nie dowiemy się, dopóki tam nie dotrzemy.
Niemniej jednak powiedzieliśmy, że pomyślimy o tym, dokąd zaprowadzi nas demokratyzacja wideo, więc wyciągnijmy naszą kryształową kulę i karty tarota i rzućmy okiem:
Widzę świetlaną, obiecującą przyszłość… wiele miejsc, w których zwykli ludzie mogą pokazywać swoje filmy… pięćset kanałów… wideo internetowe… MBONE… tani dostęp satelitarny… różnorodność opinii… więcej wideo… swobodny przepływ pomysłów… uwolnione wielkie moce… interesujące razy…
Jeśli chodzi o to, co to oznacza dla przyszłej historii ludzkości, będzie to zależeć od twórców filmu.
Innymi słowy, to zależy od Ciebie.
Film jako źródło historyczne
Co bardziej zainteresuje historyka – pisemna relacja naocznego świadka erupcji Wezuwiusza i zniszczenie Pompejów, czy taśma wideo z tego wydarzenia nagrana kamerą z trzema chipami?
Wierz lub nie, to trudne wezwanie. Myślę, że większość historyków chciałaby zobaczyć to wideo, ale to prawdopodobnie dlatego, że mamy już pisemną relację naocznego świadka zdarzenia (napisaną przez młodszego Pliniusza, jeśli jesteście ciekawi). Ale w przypadku, gdy istnieje wybór, wielu historyków postawiłoby na zapis pisemny. Oto dlaczego:
Tradycyjnie badanie historii wykorzystywało pisma wykraczające poza wszelkie inne zapisy. Chociaż historycy będą wykorzystywać dzieła sztuki, publiczne pomniki, taśmy wideo i inne dane w swoich dążeniach do zrozumienia przeszłości, ich głównym zmartwieniem jest słowo pisane. (Ludzie, którzy koncentrują swoje badania na niemych artefaktach, to archeolodzy – wiesz, ci faceci z biczami i fedorami.)
Powodem tego jest częściowo pochodzenie słowa historia . Pochodzi od greckiego słowa historia , co oznacza „zapytanie”. (Jeśli ktoś próbuje powiedzieć Ci słowo jego tory mają cokolwiek wspólnego z faktem, że mężczyźni dominowali w tym zawodzie od dwóch tysięcy lat, można je po prostu wyjaśnić.) Zatem zadaniem historyka jest dociekanie lub zadawanie pytań na temat przeszłych wydarzeń.
Obrazy nagrane na taśmie wideo pozostawiają mniej miejsca na interpretację niż prace pisemne. Aby w pełni poznać dane wydarzenie, historycy muszą w miarę możliwości patrzeć na nie z wielu stron. Na przykładzie Wezuwiusza widzimy Pliniusza, wykształconego człowieka siedzącego w bezpiecznej odległości od chmury popiołu i rzeki stopionej lawy. W jego pracy mamy więcej niż tylko opis tego, co się wydarzyło; mamy jego przemyślenia na ten temat, które o wiele łatwiej opisać słowami niż ruchomymi obrazami.
Idealnie, chcielibyśmy mieć również inne poglądy – myśli wypoczywającego rzymskiego rolnika, który stracił ziemię i rodzinę, lub lokalnego polityka, który musiał uporać się z bałaganem. Gdyby każda z tych osób miała kamery, z pewnością wymyśliliby różne widoki tego samego wydarzenia, z różnymi możliwościami wyboru kątów kamery, kadrowania i tematyki – ale każdy widok nadal byłby konkretnym obrazem samego wydarzenia, pozostawiając wiele interpretacji do widza.
Nie zapominajmy, że taśma wideo może zawierać zarówno moc obrazu, jak i moc słowa – zarówno pisanego, jak i mówionego. Twórca tytułów lub program graficzny może dodawać treści tekstowe do wideo, podobnie jak narrator może dodawać wypowiedziane komentarze do filmu dokumentalnego. Ale nie o to chodzi, prawda? Kiedy mówimy o mocy kamery w tym kontekście, mamy na myśli moc rejestrowania zdarzeń tak, jak się wydarzyły, a nie możliwość nagrywania tekstu. Gdyby więc Pliniusz nagrał taśmę o śmierci Pompejów i dodał narrację w postprodukcji, jego słowa nadal byłyby przedmiotem dociekań historyka. Medium użyte do przekazania słów i tak nie miałoby większego znaczenia, a ruchome obrazy bardziej przypominałyby ilustracje w podręczniku do historii – pomocne, ale nie zawsze niezbędne.
Ale przypomnijmy, że mówimy tutaj o historykach, a oni mają swój własny sposób patrzenia na rzeczy (stamtąd, w swoich wieżach z kości słoniowej). Publiczność oglądająca telewizję zobaczyłaby to wszystko w innym świetle, prawda? Sądząc po treściach, które oglądamy w telewizji każdego wieczoru, woleliby oglądać wideo, wraz z płonącymi ciałami i krzykami umierających.
Czy nie?
—J.M.